środa, 3 marca 2010

Zmiany w obyczajach weselnych

Pamiętam, że jak byłam mała, to na weselach prym wiodła wódka, wódka i jeszcze raz wódka! "Pamiętam" w rozumieniu czysto obserwacyjnym, a nie empirycznym, oczywiście, bo tak to wspominanie mogło dwuznacznie zabrzmieć:) Faktem jest, że pozostałe alkohole były zdecydowanie pomijane i rzadko można było uświadczyć czegoś innego niż rozrobiony spirytus. Teraz jest zupełnie inaczej, a same weselne obyczaje uległy sporym przeobrażeniom. Zobaczyć dzisiaj wujka Heńka przybijającego na weselu pieczątkę na stole to iście bezcenny widok. Być świadkiem bójki na weselu, to również fenomen na skale powiatu. Podobnie niemile widziane jest by muzycy, DJ, czy wodzirej pili na weselu alkohol.

Kultura picia (alkoholu) na weselu uległa sporej transformacji, można zauważyć, że jakość wypiera ilość. Na stołach pojawiają się wina, likiery, nalewki, piwa, a nawet własne twory z domowej piwniczki - słowem wszystko, co tylko można zaoferować w tej dziedzinie. Trudno nawet obecnie wyobrazić sobie wesele bez conajmniej drugiego trunku do wyboru, poza obligatoryjnym szampanem do toastu;). W pierwszym dniu jest to przeważnie wino, a jeśli organizuje się poprawiny, to często dochodzi również piwo z beczki lub butelkowe. Takie rozwiązanie to sympatyczne wyjście na przeciw zróżnicowanym potrzebom gości, zwłaszcza że zaproponowanie gościom piwa na drugi dzień, to jak podanie prawdziwego nektaru bogów, którego sam Zeus by się nie powstydził.

Do przemian obyczajowo-kulinarnych podczas wesela, dochodzi również innowacyjność i oryginalność jadłospisu. Możemy obserwować wypieranie z ducha staropolskich i sarmackich dań, które jeszcze kilka lat wstecz zaliczane były do tradycyjnych i obowiązkowych na biesiadzie weselnej, czyli: rosoły, kotlety schabowe, mielone, flaki, bigos, galarety drobiowe, sałatki jarzynowe. Dzisiaj coraz częściej zastępuje się je nietuzinkowymi odpowiednikami, a jadłospis weselny przeistacza się w typowo eksperymentalny na czele z potrawami, które trudno jest zidentyfikować, nawet gdy lądują na naszym talerzu lub gdy czytamy ich nazwę/opis w menu. Zdecydowanie robi się coraz egzotyczniej na stołach, a usługodawcy prześcigają się w swoich wyspecjalizowanych ofertach. Zamiast rosołu możemy dostać pełną gamę kremów od pomidorowych po grzybowe, szczytem możliwości faszerowania mięsa przestaje być kotlet devolay, którego miejsce zajmują polędwiczki, filety nadziewane w zasadzie wszystkim. Możemy spotkać na stołach weselnych również owoce morza, wędzone ryby, naleśniczki z niebanalnym nadzieniem, coraz więcej jest również potraw bezmięsnych i lekkich surówek owocowych i warzywnych.

Organizatorzy wesel dbają o podniebienia swoich gości, co zacnie o nich świadczy. Jednakże decydując się na niestandardowe potrawy-zamienniki powszechnie znanych dań wpisanych przez lata w krajobraz kulinarny wesela, należy pamiętać, by osoby o nierozbudzonych orientalnie kubkach smakowych również miały czym się delektować. Myślę, że aby wyjść naprzeciw gustom większości biesiadników, trzeba poszukać zdrowego balansu i równowagi, gdyż np. sporo osób nie wyobraża sobie obiadu weselnego bez rosołu na pierwsze danie, dlatego całkiem rozsądnym wyjściem wydaje się przygotowanie rosołu oraz kremu na życzenie albo podanie obu tych zup we właściwych proporcjach, by dla każdego starczyło.

Inaczej wyglądają też poprawiny. Przede wszystkim nie występują już tak często, jak kiedyś i jeśli już mają miejsce, to przybierają raczej nowatorską formę grillowania na świeżym powietrzu. Smaży się różne przysmaki, kiełbaski, skrzydełka, karkówkę, ziemniaczki, do tego podaje się sosy, sałatki, piwo. Słowem powstaje swobodniejsze spotkanie osadzone w postimprezowym klimacie wspominkowo-refleksyjno-konwersacyjnym.

Podobnie jak większość dziedzin życia, branża weselna rozwija się dość prężnie, a co za tym idzie - możemy doświadczać i obserwować w jej zakresie wiele przemian. Czasem ciekawych i inspirujących, ukierunkowanych na kreatywność i pomysłowość, a czasem ciężkich i snobistycznych, nastawionych na kiepskie efekciarstwo. Na marginesie, ciekawe, jak będą wyglądały wesela za 5-10 lat...? Osobiście spodziewam się prawdziwego trzęsienia ziemi w tym temacie, bo czasami miewam takie senno-prorocze wizje, w którym nieznany bliżej duszek szepcze na ucho, że show telewizyjne najlepiej oddaje kierunek tych zmian;)

Jestem ciekawa, jakie zmiany na weselach zwróciły Waszą uwagę i co zasługuje według Was na pochwałę, a co zdecydowanie wzbudza negatywne odczucia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz