niedziela, 7 marca 2010

O winietkach, kotylionach i menu

Co sądzicie na temat sadzania gości weselnych przy stołach według ustalonego przez Młodych i/lub Rodziców Młodych klucza? Ja osobiście popieram ten pomysł całą sobą, ale pod warunkiem, że jest to wesele na minimum trzydzieści osób, gdyż tylko wtedy wydaje mi się zasadna ingerencja w zajmowane przez gości miejsca. Gdy jest ich mniej, to i tak wszyscy siedzą razem i nie ma podziałów na grupy.

Odnoszę wrażenie, że mądrym i zasadnym jest wcześniejsze przemyślenie sposobu rozplanowania i swego rodzaju uporządkowania większej grupy ludzi, która przybędzie na wesele po to, by:

  1. uniknąć niepotrzebnego zamieszania, by goście nie prześcigali się w poszukiwaniu najdogodniejszego miejsca do siedzenia

  2. ułatwić im integrację poprzez posadzenie blisko siebie osób:



  • w podobnym wieku

  • o podobnych zainteresowaniach, wykonywanej pracy

  • o podobnym charakterze i usposobieniu


Na weselu pojawia się wiele osób, które widzą się po raz pierwszy i zupełnie się nie znają, a łączy ich jedynie fakt wspólnej zabawy przez 1-2 najbliższe dni, warto zatem przed weselem, gdy znamy już listę gości, przeistoczyć się w takich animatorów kultury weselnej i zadbać, by nasi biesiadnicy spędzili ten czas w miłym towarzystwie, z którym znajdą wspólny język i podobny biesiadny temperament. Jakby nie było, są też osoby, które się znają i nie darzą zbytnią sympatią, warto wówczas zatroszczyć się, by siedziały one w bezpiecznej odległości. Te wszystkie czynności związane z planowaniem rozmieszczenia gości przy stole maja na uwadze, w moim odczuciu, przede wszystkim dobro gości i ich optymalny towarzyski komfort.

Jeśli chodzi o bezpośrednie metody, których zadaniem jest wskazanie gościom ich miejsca przy stole, to sprytnym i eleganckim pomysłem są winietki, czyli karteczki mogące przybierać najróżniejsze artystyczne formy i kształty, zawierające imię i nazwisko danego gościa. Przy okazji adresowania winietek, chciałam zwrócić Waszą uwagę na to, by zatroszczyć się o indywidualne potraktowanie każdego gościa i wszędzie, gdzie to tylko możliwe, umieszczać pełne dane tzw. osób towarzyszących. Wiadomo, czasami jest to problematyczne, zwłaszcza gdy są to osoby młode albo takie, które często zmieniają partnerów, ale mimo to warto dołożyć starań, by każdy czuł, że siedzi na swoim (opisanym/wyróżnionym imiennie) miejscu. Pośród różnych pomysłów na takie "lokacyjne dedykacje", moją uwagę przykuły winietki w kształcie motylków, które zaczepia się na kieliszkach lub szklankach. Wyglądają one lekko i uroczo oraz dodają wystrojowi stołu ulotności. Można je kupić w sklepach internetowych lub wykonać samodzielnie na specjalnym papierze o grubszej gramaturze.

[caption id="attachment_514" align="aligncenter" width="468" caption="Winietki w kształcie motylków"]Winietki w kształcie motylków[/caption]

Żeby uniknąć zamieszania i wędrówek gości po sali w poszukiwaniu swojego miejsca, można przygotować duża papierowa tablicę (można ją umieścić np. przed wejściem do sali), na której byłaby rozrysowana mapka stołów wraz z miejscami dla poszczególnych gości. W sytuacji, gdy gości jest więcej niż 80, można przed samym ślubem lub po wyjściu z kościoła zaopatrzyć ich w małe karteczki (takie same dla wszystkich lub imienne dla konkretnych osób. Z tym, że należy wziąć pod uwagę, kto byłby odpowiedzialny za rozdanie takich zaadresowanych karteczek i czy ta osoba zna gości z nazwiska...żeby wyeliminować ewentualne czasochłonne poszukiwania. Chyba największe prawdopodobieństwo znajomości wszystkich gości mają Państwo Młodzi, ale oni są z założenia wykluczeni z takich obowiązków, więc pomysł ten jak widać wymaga zdecydowanie większej liczby pomocników i sporej koordynacji) z zaznaczonymi dla nich miejscami.

Przy okazji wręczania takich mapek towarzyszących, chciałam zwrócić Waszą uwagę na takie dodatki jak kotyliony, które można w tym samym czasie co mapki, przypiąć gościom do marynarki, kamizelki, koszuli oraz do kobiecych kreacji. Osobiście najczęściej spotykałam się z kotylionami w postaci kolorowych wstążeczek, które przeważnie gubiłam podczas tańca albo odpinałam, ponieważ podtrzymujące je szpilki wbijały mi się w skórę. Stąd tez pojawił się inny, praktyczniejszy pomysł: kotyliony jako broszki-przypinki spełniające trojaką funkcję:

  1. informacyjną, ponieważ można na niej umieścić różnego typu dane związane z datą wesela, jego miejscem, imionami Pary Młodej lub z imionami członków rodziny, przyjaciół wraz z pełnionymi funkcjami, np.: Krysia- Ciocia Kasi (Kasia-Panna Młoda), Zenek-Kuzyn Pawła (Paweł-Pan Młody), czy Jola-Przyjaciółka Młodych, Janek-Fotograf itp. itd.

  2. integracyjną, gdy w jednym dniu poznajemy dużo osób, trudno jest zapamiętać imiona wszystkich, a taki kotylion mógłby pełnić rolę przypominacza

  3. pamiątkową, kotyliony goście zabieraliby do domu jako miłe przypomnienie tego czasu


[caption id="attachment_515" align="aligncenter" width="468" caption="Kotylion 2.0"]Kotylion 2.0[/caption]

Do takiej formy niewerbalnego kontaktu z gośćmi można zaliczyć również umieszczane na stołach menu, dzięki czemu każdy może zapoznać się ze szczegółowym harmonogramem potraw, które zostaną gościom zaserwowane wraz z odpowiadającymi im godzinami. Wydaje mi się, że jak goście wiedzą, co ich kulinarnie czeka tego wieczoru, łatwiej jest im zaplanować dawki, które przyswoją tak, by móc jak najwięcej smakołyków skosztować.

[caption id="attachment_516" align="aligncenter" width="468" caption="Kto by się tam spodziewał menu...?"]Kto by się tam spodziewał menu...?[/caption]

Podzielcie się swoimi obserwacjami odnośnie tego tematu, co spośród przedstawionych wyżej pomysłów budzi Wasze zainteresowanie, a co uważacie za niepotrzebne i zbędne? Czekam na Wasze uwagi:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz