czwartek, 28 stycznia 2010

Mamy przyjemność zaprosić...

Od jakiegoś czasu zaproszenia zaczęły funkcjonować jako niezwykle kreatywny, inspirujący i estetycznie poruszający wątek podczas weselnych przygotowań. Ostatnio możemy obserwować bujny rozwój tej nacechowanej artystycznie formy, która silnie ewoluuje i oferuje wiele ciekawych i nowoczesnych pomysłów. Chciałabym Wam przedstawić propozycje, wyłowione z gąszczu zdjęć, które mnie urzekły i sprawiły (*z przeróżnych powodów*) że nie mogłam przez dłuższą chwile oderwać od nich oczu.

*pod wspomnianymi "przeróżnymi powodami" kryją się:

  • bezbrzeżne zdziwienie

  • zaskoczenie z powodu niesamowitego konceptu

  • prostota wykonania i idący za nią niesamowity efekt

  • błyskotliwość zestawienia

  • interesujące wykorzystanie materiałów


Następnie podzieliłam zdjęcia na kilka grup:


Pokaż się! - tu znajdziecie zaproszenia, w których motywem przewodnim jest fotografia/fotografie Narzeczonych wykorzystana w intrygujący sposób jako:

  • stylizacja retro

  • fragment kliszy

  • element artykułu z gazety

  • zabawna lub przekorna scenka


[mudslide:picasa,0,katarzyna.trojanowska,5431882040550040433,400,center]


Daj się ponieść! - nowoczesne spojrzenie na zaproszenia ślubne. Niebanalność, oryginalność i spora dawka  szoku towarzyszą tego typu projektom. Dla osób ceniących sobie rozwiązania niekonwencjonalne, mogą okazać się znakomitą inspiracją do stworzenia własnej wersji zaproszeniowych wizualności.

[mudslide:picasa,0,katarzyna.trojanowska,5431881570969106865,400,center]


sKONTRASTuj! - rozwiązanie dla tych, co lubią wyraziste, mocne kolory wchodzące ze sobą w intrygującą symbiozę. Często takie zestawienia ostatecznie dają elegancki i stylowy efekt.

[mudslide:picasa,0,katarzyna.trojanowska,5431881911948128929,400,center]


KLASYcznie sKLASYfikuj!- wykorzystując tradycyjne motywy: pastelowe kolory, biały kolor papieru, ozdobną czcionkę, powstają tradycyjne, skromne oraz wykwintne w delikatnym i lekkim stylu utrzymane zaproszenia.

[mudslide:picasa,0,katarzyna.trojanowska,5431882201976743905,400,center]


Wstążeczką opatrz! - wykorzystanie tego elementu może stanowić taką klamrę spinającą zaproszenie, zastępujące kopertę. Wzbogacenie jej o jakąś ozdobę, np. kwiatek dodaje zaproszeniu dodatkowej lekkości i tchnie romantyzmem.

[mudslide:picasa,0,katarzyna.trojanowska,5431881811371575921,400,center]


Nagraj się! - mocno alternatywna, a przede wszystkim, jak na razie, niszowa forma zaproszenia na ślub i wesele. Na pewno spośród wyżej wymienionych, jest tą najrzadziej spotykaną. Jak dla mnie ma szalony potencjał i gdybym tylko dysponowała odpowiednią gotówką/sprzętem, pewnie brałabym poważnie takie rozwiązanie pod uwagę. Wykorzystując taki pomysł, można stworzyć krótki filmik utrzymany w wybranym przez Narzeczonych stylu, podczas którego poinformuje się gości o nadchodzącym wydarzeniu. Poniżej przykładowy film-zaproszenie:



Agnieszka | Wojtek - Wedding Invitation from MP Studios on Vimeo.



A tutaj pomysł na ozdobienie płyty z nagranym zaproszeniem:

[mudslide:picasa,0,katarzyna.trojanowska,5431881278279302513,400,center]


Pomijam w tym wpisie strefę formalną zaproszeń, czyli: kogo, kiedy, w jaki sposób zaprosić, ponieważ informacje na ten temat możecie znaleźć tutaj, gdzie kryje się mój artykuł na temat porad praktycznych związanych z powyzszymi zagadnieniami. Zachęcam do zerknięcia!

wtorek, 19 stycznia 2010

Suknia ślubna! Tanio!

Dziś będzie bajeczka na temat pewnych księżniczek i tego, co czasem przytrafia się w ich życiu. Nie tak dawno temu, bo nawet i w chwili obecnej; niekoniecznie za górami, za lasami, bo czasem i w bloku na siódmym pietrze, mieszkają sobie wspaniałe istoty, nazywane "Kobietami". Trudno w jakikolwiek jednoznaczny czy nawet dwuznaczny sposób sklasyfikować czy skategoryzować ten fenomenalny ród, o którym można pisać nieskończenie wiele i nigdy nie będą to słowa ostateczne i zamykające ten jakże złożony temat. Skoncentrujmy się zatem na jednej z najbardziej charakterystycznych cech, określających tę generację. Otóż, w pewnej specyficznej życiowej sytuacji, kiedy Kobieta porzuca swoje babskie plemię, by połączyć się z reprezentantem opozycyjnej grupy, zwanym Mężczyzną, dochodzi do prawdziwie przełomowego momentu - wyboru. Wyboru, który nie należy do łatwych i może on zostać śmiało nazwany - egzystencjalnym wyzwaniem. Kobieta podnosi rękawicę, wychodzi ze swojej skóry i przeistacza się istotę zupełnie do siebie niepodobną, czyli zdecydowaną i dokładnie wiedzącą, czego chce. I dochodzi do wyboru właściwego - Kobieta podejmuje decyzję i stawia wszystko na tę jedną, wymarzoną, najpiękniejszą suknię! Żadna inna od tego momentu nie jest w stanie przesłonić jej wizji. Przez pewien newralgiczny moment swojego życia, Kobieta podąża jak zaczarowany rycerz, z wypisanym na ustach hasłem: "księżniczka", a światełkiem które ją prowadzi  jest moment zjednoczenia z wybranym Mężczyzną.

Tak w bajkowym skrócie ma się sprawa z sukienką dla wszystkich Księżniczek. Zanim jednak wymarzona suknia stanie się naszą własnością i zanim będziemy mogły czule pogładzić pudełko-opakowanie naszej kreacji, musimy podjąć decyzję co do sposobu, w jaki ją zdobędziemy. Jest kilka opcji:

  • uszyć;

  • wypożyczyć;

  • kupić na allegro;

  • kupić w komisie;

  • kupić w salonie;

  • kupić w zagranicznym sklepie internetowym.


Salonów, komisów, jak również żon, które chcą sprzedać swoje sukienki jest naprawdę wiele, a rozpiętość cenowa jest ogromna; od kilkuset złotych za sukienkę z komisu lub wypożyczoną po kilka tysięcy w najbardziej renomowanych salonach. Można się więc nieźle pogubić. Z jednej strony głos rozsądku podpowiada nam, żeby kupić niedrogą sukienkę, bo w końcu ubierzemy ją tylko raz, więc po co wyrzucać tysiące w błoto, ale z drugiej strony słyszymy tez te rodem z bajki podszepty, które podpowiadają nam, że to tylko jeden taki dzień w życiu, że musi być wyjątkowy, że nie można na nim oszczędzać i że warto postawić na królewski styl kreacji...Nikt nigdy nie powiedział, że łatwo być Kobietą...

Jeśli chcemy zwrócić się o pomoc do krawcowej, to na pewno z minimum półrocznym wyprzedzeniem, by na spokojnie móc uzgodnić wszystkie szczegóły. Na forach ślubnych dziewczyny radzą również, by nie odkładać na ostatnia chwilę końcowych przymiarek oraz samego momentu odbioru sukienki, ponieważ istnieje ryzyko, że szyta sukienka może okazać się inna, niż oczekiwałyśmy albo że coś najzwyczajniej nam nie będzie pasować. By uniknąć takich stresujących sytuacji, warto ustalić datę oddania sukni np. na miesiąc przed planowanym ślubem.

Gdy decydujemy się na krawcową, to najlepiej udać się do sprawdzonej i polecanej pani. Najlepszy tu wydaje się marketing szeptany, gdy kilka osób zarekomenduje nam czyjeś sprawdzone usługi. Gdy jednak nie mamy w swoim towarzystwie świeżo upieczonych żon, możemy poprosić o pomoc dziewczyny udzielające się na forach ślubno-weselnych, na których można znaleźć wiele ciekawych wątków, porad oraz wskazówek.

Opcją, która mnie osobiście przyprawiła nieomal o palpitację serca, jest oferta zagranicznych sklepów internetowych. Otóż natknęłam się na wspaniałe okazje wyprzedażowe (i nie tylko), gdzie ceny wahają się średnio od 100 do 300$, więc w przeliczeniu na polską walutę wychodzi od 280 do 900zł (zakładając, że 1$=2,8zł) za nową suknię! Gdzie w Polsce nowe suknie zaczynają się właśnie od tych 900zł! Wybór jest ogromny, sumując ofertę kilku sklepów, które przejrzałam, opiewa on na jakieś 2000 sukienek w najróżniejszych stylach i fasonach. Jestem do tego stopnia zdeterminowana, że na pewno zamówię w ten sposób przynajmniej jedną sukienkę! Wcześniej, rzecz jasna, pochodzę po salonach i będę mierzyć różne sukienki, by wybrać typ najbardziej pasujący do mojej sylwetki oraz urody. Nawet gdyby okazało się, że wybrana sukienka, zakupiona w ten sposób, nie spełnia do końca moich oczekiwań, to jestem przekonana, że nie byłoby problemu ze sprzedaniem jej komuś innemu.
Poniżej znajdziecie linki do sklepów, które chciałam Wam gorąco polecić:

Jeśli któraś z Was miała do czynienia z takim sposobem zakupu sukni, zachęcam do zostawienia cennego komentarza! Wszystkie rady i uwagi będą niezwykle wartościowe:-)

P.S. Dla osób zainteresowanych innymi, ciekawymi sposobami na zaoszczędzenie pieniędzy przy organizowaniu wesela, zachęcam do lektury artykułu mojego Narzeczonego, Pawła:

http://oszczedzanie.net/jak-oszczedzic-na-weselu-13-praktycznych-porad/

czwartek, 14 stycznia 2010

Żona Stella radzi...

Na apel w sprawie podzielenia się swoimi ślubno-weselnymi doświadczeniami, odpowiedziała Stella, która opisała swój dzień w bardzo konkretny i rzeczowy sposób. Wyszła za mąż 9.09.2009 roku, a jej wesele odbyło się w Restauracji "Iskra" w Jemielnicy (pod Strzelcami Opolskimi). Poniżej znajdziecie list, który przesłała:
Data: 9.09.09 - ale UWAGA!!! - ona w żaden sposób nie miała być symboliczna, szczęśliwa itp. Po prostu tylko wtedy była wolna sala, na której nam zależało a ponadto była najmniej odległym terminem od 5. września, kiedy to dziadkowie mojego męża mieli złote wesele. Tak więc chcieliśmy wykorzystać okazję, że wszyscy zagraniczni goście byli w kraju;)

Ja miałam do tego wszystkiego trochę inne podejście - bez takiej euforii i zahukania. Szczerze mówiąc cieszyłam się, że impreza szybko się skończyła, bo bycie na nogach od 6. rano do 2. w nocy to straszna męka - zwłaszcza, gdy jest dużo gości  i z każdym chcesz porozmawiać!

Jedyna moja rada jest taka, żeby upewnić się, kto będzie robił zdjęcia, bo np. nasz pan fotograf wziął sobie do pomocy totalnego amatora i zdjęcia wyglądają, jak zrobione przez przykładowego wujka Heńka. Niestety drogie aparaty mają to do siebie, że trzeba wiedzieć, co się z nimi robi, a nasz fotograf działał totalnie na oślep, licząc, że się uda - nie udało się... Zdjęcia są nudne i rozmazane. Warto zatem przyjrzeć się umowie, a zwłaszcza kwestii reklamacji. Dobrze jest też mieć cennik na piśmie, czyli ile kosztuje: usługa fotografowania, kamerowania, a ile już same wytwory tej usługi, czyli: płyty, albumy, filmy itp.


Polecam również robienie sesji zdjęciowej przed albo po weselu - zwłaszcza, gdy trwa ono jeden dzień. Sesje trwają niesamowicie długo i goście mogą być niezadowoleni, że tak długo nie ma Młodych;)

Stella poruszyła tu ciekawy temat - podejście do spraw związanych z organizacją wesela. Jedni (zwłaszcza kobiety:)) się przejmują, szaleją, myślenie o tym wydarzeniu zajmuje im każdą wolną chwilę, a inni podchodzą do ślubu i wesela ze stoickim spokojem i dystansem. Napisz, jakie podejście określa Ciebie!

sobota, 9 stycznia 2010

Opowieść Eli

Wpadłam ostatnio na pomysł, by zaprosić do współpracy osoby, które ślub i wesele mają już za sobą i chciałyby opowiedzieć o swoich doświadczeniach, anegdotkach oraz radach na temat przygotowań oraz o przebiegu ich uroczystości. Namawiam też do podzielenia się zdjęciami i filmikami, które zostały zarejestrowane podczas tych momentów.

Jeśli ktoś z Was niespecjalnie lubi pisać, a chciałby się podzielić swoimi przeżyciami, nic prostszego, jak wysłać mi "surowy" tekst, a ja zajmę się stylistyką i interpunkcją, po czym przed publikacją wyślę go do zainteresowanej osoby z prośbą o autoryzację.

Pomysł takiej wymiany doświadczeń podsunęła mi Ela - autorka pierwszego wpisu, która to na początku chciała dodać jedynie krótki komentarz, a w efekcie powstała taka oto opowieść:

[caption id="attachment_338" align="alignleft" width="200" caption="Fot. Mariusz Michałowski"]Mariusz Michałowski[/caption]
Na samym początku  chciałabym się z Wami podzielić tym, jak wyglądały podziękowania dla Rodziców na naszym weselu, które miało miejsce 20 sierpnia 2009 roku w hotelu "Silvia" w Sośnicowicach. Zacznę od tego, że podczas przedweselnych ustaleń, naliczyliśmy ok. 90 gości, więc sami finansowo byśmy nie dali rady sprostać takiemu wyzwaniu, tym bardziej że decyzja o weselu zapadła w grudniu 2008 roku, a w sierpniu 2009 już mieliśmy brać ślub. W związku z ogromną pomocą ze strony Rodziców, chcieliśmy w sposób szczególny im podziękować, nie tylko za wesele, ale przede wszystkim za to, że nas wychowali, że byli z nami w tych dobrych, jak również  złych chwilach oraz za to, że zawsze mogliśmy na nich liczyć itd.

Wymyśliliśmy, że zorganizujemy profesjonalny pokaz fajerwerków. Na początku trochę się obawialiśmy, czy aby na pewno uda nam się odłożyć potrzebną sumę pieniędzy, bo taki pokaz kosztuje 4000 zł, a - wiadomo - były też inne ogrooomne wydatki. Ostatecznie jednak wszystko poszło po naszej myśli i w dzień naszego ślubu wystrzeliły cudowne fajerwerki! Niczym nie musieliśmy się martwić, ponieważ firma, która obsługiwała to przedsięwzięcie wzięła wszystkie formalności na siebie: zawiadomili straż oraz policję o planowanych wybuchach podczas naszego przyjęcia;) Byliśmy z nimi umówieni tak, że ekipa pirotechniczna pojawi w pobliżu hotelu ok. godziny 19. i będzie czekać z fajerwerkami, aż damy znać sygnałem na ich telefon. Tak też się stało i mniej więcej o godzinie 21.  zaczęli prawdziwe show!

Dodaję filmik, na którym możecie obejrzeć, jak to wyglądało. Film był kręcony telefonem komórkowym, ponieważ nie mieliśmy kamerzysty, ale - dzięki Bogu - jeden z naszych gości weselnych pomyślał, żeby nagrać pamiątkowy film! Umawialiśmy się z firmą na trzy minuty pokazu, a w sumie strzelali przez ponad pięć!

httpv://www.youtube.com/watch?v=uwUD77Q4Fx8
Dołączam również zdjęcia drobnych prezentów dla gości, którymi były pyszne truskawkowe cukierki z naszymi imionami, jak również zdjęcia naszego pojazdu, sali oraz kościoła.

[caption id="attachment_334" align="aligncenter" width="300" caption="Fot. Mariusz Michałowski"]Mariusz Michałowski[/caption]

[caption id="attachment_357" align="aligncenter" width="300" caption="fot. z kolekcji własnej"]Fot. Mariusz Michałowski[/caption]


[caption id="attachment_336" align="aligncenter" width="300" caption="Fot. Mariusz Michałowski"]Fot. Mariusz Michałowski[/caption]

Ciekawa historia wiąże się też z naszymi oczepinami, ponieważ  pierwszy raz spotkałam się z tym,  że nie bito nikogo po rękach drewnianymi łyżkami, tylko jak ja Marcinowi odpinałam musznik (hmm, może jednak bardziej pasuje tu: "gdy starałam się mu odpiąć musznik";), to wszyscy kawalerowie stanęli wokół niego i ... całowali mnie po rękach tak skutecznie, że nie mogłam tego musznika odpiąć. Natomiast, gdy przyszła na mnie kolej, to dookoła mnie stanęły w kółeczku panny i tańczyły, a zadanie Marcina polegało na przedostaniu się przez nie, co wcale do łatwych nie należało!

Dla przyszłych panien młodych mam radę dotyczącą makijażu na ten dzień:  ZAWSZE zróbcie  sobie wcześniej próbny makijaż (fryzurę najlepiej też).  Ja miałam robione trzy (a fryzury dwie) i żaden mi się nie podobał...Zrobiło się melodramatycznie, aż w końcu szczęśliwie w Internecie znalazłam świetną babkę, która maluje metoda "airbrush", która jest rewelacyjna;  nic nie spływa i nie znika. Mój  makijaż utrzymał się do samego rana, dopóki go nie zmyłam, a muszę do tego dodać, że ani razu go nie poprawiałam!

Jeśli miałabym w kilku słowach opisać nasze wesele, to...było ono jak z bajki... Dodatkową niespodziankę sprawił nam mój Tato dając krótki koncert bluesowo-rockowy wraz z zespołem, który grał na naszym weselu...Poniżej zdjęcie razem z króciutkim nagraniem.

[caption id="attachment_339" align="aligncenter" width="200" caption="Fot. Mariusz Michałowski"]Mariusz Michałowski[/caption]

httpv://www.youtube.com/watch?v=DhnAguhVLsE
Nasi Goście po dzień dzisiejszy wspominają zabawę, a rodzice jeszcze bardziej wzruszają się na pamięć o tym dniu;) Moja mama znowu wczoraj oglądała zdjęcia z wesela, pomimo że minęło już prawie pół roku od tego dnia.

[caption id="attachment_337" align="aligncenter" width="300" caption="Fot. Mariusz Michałowski"]Mariusz Michałowski[/caption]

[caption id="attachment_335" align="aligncenter" width="300" caption="Fot. Mariusz Michałowski"]Mariusz Michałowski[/caption]
Gdybyście mieli ochotę obejrzeć więcej naszych zdjęć weselnych, odsyłam Was do naszej galerii w formie  prezentacji z podkładem muzycznym:

httpv://www.youtube.com/watch?v=khXN5h2ms3g

Napiszcie, co sądzicie o takim podziękowaniu dla Rodziców? Pomyślałam sobie przy okazji tych fajerwerków, że można by je też wykorzystać o północy jako taki zwiastun nowego życia i jednocześnie pierwszego dnia na nowej drodze. Jestem ciekawa, co myślicie!

piątek, 8 stycznia 2010

Wino zamiast kwiatów - uzupełnienie

Chciałam uzupełnić wpis "Wino zamiast kwiatów" informacją na temat pomocy dla Domów Dziecka. Otóż zapewne najpopularniejszą formą wsparcia dla tych ośrodków bywają maskotki i zabawki, które, jak wynika z przeprowadzonych badań (informacje o nich znajdziecie tutaj: http://wiadomosci.ngo.pl/wiadomosci/498276.html) tak naprawdę nie są jednak najniezbędniejszą formą pomocy. Jeśli bylibyście zainteresowani wsparciem Domów Dziecka podczas swojego Święta, to polecam zorientować się w realnych potrzebach placówek, które chcielibyście obdarować. Wszelkie niezbędne informacje na temat tego:

  • jak;

  • gdzie;

  • czym wesprzeć;


znajdziecie pod tym namiarem: http://slubowisko.pl/institutions. Zachęcam do lektury!

środa, 6 stycznia 2010

Uwaga! Gorset!

Suknia ślubna - to dopiero temat nie lada. Poza przygotowaniami związanymi z załatwieniem formalności, sali, oprawy muzycznej itp. jest to nie lada wyzwanie dla przyszłych panien młodych. Jak nic innego, kobiece dyskusje poświęcone wyborowi odpowiedniego modelu, należą do najbardziej temperamentnych, emocjonujących, pełnych ekscytacji momentów przed ślubem. Mało jest na tym świecie rzeczy pewnych, ale akurat ślub kościelny (jeśli się narzeczeni zdecydują na takowy) można wziąć tylko raz. Ponadto z założenia wszystkim decydującym się stanąć na ślubnym kobiercu, czy to w kościele, czy w Urzędzie Stanu Cywilnego, przyświeca ta sama idea - to ma być pierwszy i zarazem ostatni raz w takim miejscu i w takiej roli.

Biorąc pod uwagę tę niepowtarzalność, unikalność, jednorazowość oraz wyjątkowość, ślub nabiera rangi wydarzenia magicznego. I ta magia buzuje w umysłach kobiet, gdy wyobrażają sobie siebie w roli przyszłych panien młodych i tworzą oczami swej nieograniczonej wyobraźni prawdziwie królewskie kreacje.

W chwili obecnej szybki rekonesans po stronach internetowych salonów z modą ślubną uświadamia nam, że wszystkie trendowe chwyty są dozwolone. Nie ma żadnych ograniczeń. Fasony są tak zróżnicowane, że zmysł estetyczny oraz indywidualne wymagania większości kobiet mogą zostać spełnione.

Sprawą, którą uważam za kluczową przy wyborze danej sukienki, jest to, żeby idealnie leżała. Nie będę tu pisała o wygodzie sukni ślubnej, bo w nią absolutnie nie wierzę, jedynie chciałam zwrócić Waszą uwagę na jedną, niesamowicie ważną kwestię związaną z wyborem najlepszego dla nas fasonu, a mianowicie na trzymanie biustu w ryzach. To może zabrzmieć dosyć zabawnie - "biust w ryzach", ale wierzcie mi na słowo, że z zaniedbania tego newralgicznego punktu mogą wyniknąć kabaretowe sceny. Największym ryzykiem obarczone są sukienki z samym gorsetem, bez ramiączek, czy zakończenia za szyją. Decydując się na taki model, warto wcześniej dokładnie "zbadać" wiarygodność danego gorsetu (najlepiej by było wykonać kilka podskoków i pochyleń w dół, tylko nie wiem, co na to sprzedawczynie w salonach...), aby później nie musieć go podciągać czy poprawiać po każdym energetyczniejszym tańcu.

Poniżej załączam linka ku przestrodze, żebyście zobaczyli, jakie ryzyko jest związane z niewłaściwie dobranym gorsetem. Zwróćcie uwagę na sam początek, później na 56 sekundę oraz, zwłaszcza, na zakończenie!

httpv://www.youtube.com/watch?v=Fng6KbkBOPQ&feature=player_embedded

Takie, niestety, czyha zagrożenie na panny młode decydujące się na sam gorset, który mimo, że przeuroczy i dostojny, to może nam w efekcie spłatać niejednego figla podczas weselnej zabawy. Grupą szczególnego zagrożenia są kobiety z dużym biustem, ponieważ okiełznanie ich "powierzchni" może przysporzyć dodatkowych trudności. Nie chcę tu odstraszać kobiet, które nie wyobrażają sobie sukni bez gorsetu w wersji solo (czytaj: bez wspomagaczy, np. bez ramiączek), jedynie chciałam apelować o ostrożność przy wyborze. Jak zawsze jestem ciekawa Waszych opinii, które możecie umieszczać tuż pod wpisem!