wtorek, 20 października 2009

Krok pierwszy - wybór sali i orientacyjna liczba gości

Zaręczyny - to był piękny początek, po którym czeka nas sporo przygotowań i spraw do załatwienia związanych z organizacja ślubu i wesela. Póki co - pod koniec sierpnia - w niespełna dwa miesiące po zaręczynach zdecydowaliśmy się na miejsce, w którym odbędzie się wesele. Znajomi i rodzina powtarzali od zawsze, że ta sprawa jest najbardziej kluczowa dla ustalenia ostatecznej daty ślubu, stąd też, by móc ustalić parametry "gabarytowości" potrzebnej nam sali weselnej, sporządziliśmy najpierw szkicową listę gości, zakładając, oczywiście, że wszyscy zaproszeni przybędą, by w razie 100% frekwencji nie drżeć na myśl, czy sala na pewno wszystkich pomieści!

Co się okazało?! Otóż liczba gości oboje nas wprawiła w niemałe zdziwienie, gdyż okazało się, że opiewa ona na sumę ok.130 osob! Ustalając listę naszych biesiadników, kierowaliśmy się bliskością pokrewieństwa oraz zacieśnieniem relacji z poszczególnymi członkami rodziny, tak aby nie zapraszać zupełnie nam nieznanych osób, z którymi kontakt jest - delikatnie mówiąc - sporadyczny. I, jak widzicie, mimo tego zdroworozsądkowego spojrzenia na liczbę gości, i tak jest ona bardzo wysoka. Dzieje sie tak, ponieważ Rodzice mojego Narzeczonego mają w sumie ośmioro rodzeństwa, które również ma dzieci w "wieku matrymonialnym i prokreacyjnym" i już sprawa staje się jasna jak słońce, a powód tak sporej liczby gości - wyjaśniony.

Gdy już ta sprawa została przedyskutowana i doszliśmy do wniosku, że "nie chcemy się ograniczać" w tej kwestii, kierując się zasadą, że zależy nam, aby wszyscy ci, którzy są dla nas ważni, mogli z nami świętować to wydarzenie, podjęliśmy bezpośrednią dyskusję na temat sali, a dokładnie sprecyzowania naszych wymogów i oczekiwań wobec niej. Z gąszcza pomysłów i prawdziwej burzy mózgów, czując się jak prawdziwi kreatorzy o mocy stwórczej, zwróciliśmy swe zainteresowanie ku takim opcjom, jak:

  1. Sala w renomowanym domu weselnym, na zamku, w pałacyku,w kilkugwiazdkowym hotelu. Jest to ekskluzywne miejsce, gdzie wynajmujący zajmują się kompleksowo czynnosciami organizacyjnymi; nazwijmy je roboczo: "dookoła sali", czyli: dekorowaniem sali, kuchnią, obsługą przy stołach, noclegami. W takim wariancie cena podawana jest na osobę i obejmuje szereg wymienionych usług.

  2. Sala o średnim standardzie, ktora oferuje powierzchnię użytkową i  kompleks organizacyjny lub tylko ktorąś z usług wymienionych powyżej, a pozostałe sprawy trzeba załatwić samodzielnie we własnym zakresie.

  3. Sala w remizie strażackiej, ktorej wynajem to kwestia często tylko symbolicznej oplaty, ale za to organizacja wesela pozostaje w całości na barkach młodych i rodziców.

  4. Wesele w plenerze, czyli taki rodzaj hybrydy między weselem w tradycyjnym, zadaszonym budynku,a weselem pod gołym niebem. Jest to możliwe przy wykorzystaniu dużego namiotu, który chroni gości przed ewentualnymi kaprysami pogody. Taki wielki namiot bez problemu funkcjonuje jako sala weselna, jest w nim  miejsce na zjedzenie posiłków oraz parkiet taneczny. Oferuje również możliwość szybkiego przemieszczenia się na zewnatrz i korzystanie z dopisujacej aury.

    [caption id="attachment_62" align="aligncenter" width="421" caption="Źródło: sxc.hu | Autor: weddingssc"]Źródło: sxc.hu | Autor: weddingssc[/caption]

  5. Wykorzystanie atrakcyjnego krajobrazowo miejsca, np. malowniczo położonej łąki, czy plaży i tam przygotowanie weselnej biesiady. Jest to chyba najbardziej romantyczna wersja wydarzeń ślubno - weselnych, jednak przy wyborze tej opcji, musimy mieć szczęście lub stuprocentową pewność co do pogody, ktora jak nic skutecznie pokrzyżuje nasze plany, jeśli będzie zimno lub spadnie deszcz. Do tego należy również zadbać o toalety i dostęp do czystej wody, co nasuwa mi od razu skojarzenie z ubikacjami typu "toitoi", które sieją zgrozę w ekstremalnych warunkach panujacych np. podczas imprez masowych, a co dopiero na weselu, jeśli wziąć pod uwagę eleganckie stroje gości, a przede wszystkim strój samej panny młodej i często towarzyszące mu potężne gabaryty! Wtedy poratować może jedynie sąsiedztwo jakiegoś lokalu i dogadanie się z jego właścicielem co do korzystania z jego toalety lub - jeszcze inaczej - zorganizowanie zabawy na powietrzu, a w lokalu spożywanie posiłków. Jest to jakiś kompromis:)


[caption id="attachment_61" align="aligncenter" width="468" caption="Źródło: sxc.hu | Autor: ko-knia"]Źródło: sxc.hu | Autor: ko-knia[/caption]

My z tego prawdziwego rogu obfitości zdecydowaliśmy się na salę w remizie strażackiej w mojej rodzinnej miejscowości, jako że kierowały nami takie oto powody:

  • przede wszystkim: czas - chcieliśmy ustalić możliwie jak najszybszą datę ślubu, bez zwłoki oczekiwania na wolną salę, co w najblizszej okolicy, (a śmiem twierdzić, że w tym przypadku nasza "najbliższa okolica" może śmiało posłużyć jako próbka reprezentacyjna charakteryzująca cały nasz kraj) stanowi nie lada trudność, ponieważ okres oczekiwania na wolny termin w miejscach cieszących się najlepszą opinią i powszechnie polecanych to średnio jakieś  dwa lata (sic!). Stąd też zrodził się w nas pomysł, by nie oglądać się na renomowane domy weselne i  wynająć salę w remizie strażackiej, gdzie terminy same uśmiechały się do nas zachęcająco, prezentując wiele możliwości do wyboru.

  • pieniądze - sala w remizie była dla nas najtańszą opcją, oferującą optymalny termin, dzięki czemu będziemy mogli trochę zaoszczedzic i skupić się na istotniejszych sprawach, takich jak np. menu.


Idzie to w parze z naszymi wizjami dotyczącymi Tego Dnia:) Pragniemy, aby nasze wesele było dobrze zorganizowane, oferowalo świetną zabawę, smaczne jedzenie oraz by goście, przy naszej i wodzireja pomocy integrowali się ze sobą i stworzyli jedną rewelacyjnie bawiącą się hedonistyczną wspólnotę. Chcemy dać dużo od siebie i sprawić, żeby to wydarzenie było przede wszystkim nasze, przez nas zorganizowane i kreowane. Jesteśmy otwarci na dobre rady naszych rodzicow i znajomych, jednak najważniejsze decyzje i wybory podejmiemy sami w zgodzie ze swoimi wyobrażeniami oraz potrzebami. Uważam, że to bardzo ważne, by to młoda para była gospodarzem z krwi i kości na najważniejszej imprezie w ich życiu. Stąd też podjęcie pałeczki rzuconej przez wybór surowej remizowej sali i zdecydowanie na większy, bo samodzielny, wysiłek organizacyjny.

Jestem ciekawa, na jakim etapie Wy jesteście w swoich przygotowaniach do  ślubu i wesela? Czy ustaliliście, gdzie będziecie się bawić i kogo wstepnie chcielibyście zaprosić? Zachęcam Was do podzielenia się swoimi spostrzeżeniami, doświadczeniami i pomysłami, z którymi mieliście do czynienia lub które zamierzacie dopiero wdrożyć w rejestr czynności organizacyjnych. Jaka koncepcja jest Wam najbliższa, na którą się zdecydujecie?  A może chcielibyście coś dorzucić od siebie apropos przedstawionych przeze mnie wariantów? Czekam na Wasze cenne uwagi!

czwartek, 15 października 2009

I stało się - jestem narzeczoną!

23. czerwca 2009 roku, godz. 17:30 to data określająca moment dziejowy do zapamiętania na cale życie albo inaczej i właściwiej: data, której nie sposób mi będzie zapomnieć nie tylko dlatego, że była teraźniejszością nie tak dawno temu, ale dlatego, że początkuje poważny zwrot w moim życiu. Ta data to swoisty początek i koniec pewnych etapów; to silne trzęsienie ziemi z gatunku tych, które zmieniają bieg życiowych wydarzeń; to chwila, która sprawia, że życie nie jest już takie samo, jak przedtem; zwrot fabuły egzystencjalnej - zawiązanie akcji właściwej - zaręczyny.

Dla mnie właśnie te powyższe określenia stanowią o istocie tego wydarzenia. Taki nieskończenie wyjątkowy dzień, w którym poczułam się jeszcze lepiej, jeszcze właściwiej, jeszcze trafniej, jeszcze wspanialej i cudowniej z mężczyzną, z którym jestem już od ponad dwóch lat. Poczułam wyrastające z ramion skrzydła z okazji tego dowartościowania mnie jako kobiety. Reguła jest taka, że miłość tej drugiej osoby towarzyszy nam przez cały czas i jest ona - mniej - więcej - tak samo silna przez cały czas jej trwania. Jednak przy takim wyznaniu, jak oświadczyny, nabiera ona jeszcze intensywniejszych kolorów; zostaje tym samym - ukoronowana, natomiast wcześniejsza "jakość" miłości między dwojgiem ludzi zyskuje nową, bogatszą wartość i uważam, że nazwanie jej "królewską" najtrafniej oddaje jej wymiar.

Bo jest zdecydowanie inaczej. Dzielący tę miłość stają się parą królewską. Gdy mężczyzna oświadcza się kobiecie, cały świat wstrzymuje oddech i czeka na moment, gdy kobieta odpowie: "tak". To metafizyka w najczystszym wydaniu, towarzysząca nieodłącznie prawdziwej, wielkiej miłości (a tylko o takiej w tym miejscu chcę pisać). Cudownie jest poczuć się narzeczoną i wkroczyć w kolejny etap związku, "wykąpać się" w nieznanej wcześniej dawce powagi idącej w parze z tym przełomem. Pod tym względem jestem bardzo tradycyjna: wielka miłość, która zostaje (dodatkowo) ukonorowana poprzez najpiękniejsze w świecie wyznanie i wręczenie symbolicznego podarku - pierścionka, stanowi dla mnie niesamowicie magiczny moment w życiu.

Gdy mężczyzna oświadcza kobiecie, że kocha ją tak mocno, że nie jest już w stanie (kochać) bardziej, że chce spędzić z nią resztę życia, że ta obecność - trwanie razem stanowi centrum jego potrzeb i spełnienia; że chce być pewien i pragnie, by przyjąć go wraz z miłością, która w nim do szaleństwa pulsuje, wtedy wszechświat zamiera, bo dwie istoty ludzkie czują największe szczęście na świecie, a nieśmiertelność pulsuje w ich żyłach. Nie wiem, jak przeżywają ten dzień inne kobiety, ale dla mnie ta chwila wyglądała właśnie w ten sposób. To był wspaniały dzień, który wspominam z ogromną radością, wzruszeniem i gęsią skórką. Oddałam się w całości i bez wahania mojemu przyszłemu mężowi. Ja - narzeczona; mój narzeczony; my narzeczeni - jaka cudna to odmiana!

piątek, 9 października 2009

Kilka słów na początek...

Witam wszystkich - bardziej i mniej - przypadkowych gości na moim blogu poświęconym tematyce niebagatelnej, bo związanej z organizowaniem ślubu i wesela. Wzięło mnie na takie wynurzenia, bo jestem żywo zainteresowana ta sferą życia, jako że przygotowuję się z Największym Szaleńcem Chodzącym Po Tym Świecie (dla przyjaciół po prostu: ...Paweł) do tej kategorii życiowych wyzwań. Dosyć poważnych, istotnych, a przede wszystkim: dalekosiężnych. Chcę przeżyć te przygotowania mentalnie, logistycznie, emocjonalnie i oczywiście również - finansowo. Zależy mi na tym, aby przygotować iście bajkowy i niepowtarzalny dzień, na którym pierwsze skrzypce będzie grała nasza miłość w duecie z szampańską zabawą. I właśnie te zagadnienia będą motywem przewodnim tego bloga:

  • jak zrobić wyjątkowe wesele i nie popłynąć na tym finansowo;

  • jak zadbać o niepowtarzalny klimat i świetną zabawę;

  • jak poradzić sobie z samodzielną organizacją wesela.


Jeśli, podobnie jak i ja,

  • jesteś na etapie przygotowań do ślubu i wesela;

  • masz masę pomysłów, którymi chciałbyś się podzielić;

  • interesują Cię różne rozwiązania; czasem tradycyjne, czasem szalone, zwariowane, niekonwencjonalne;

  • wierzysz, że są alternatywne sposoby na zorganizowanie niedrogiego wesela,


to dobrze trafiłeś, bo lektura tego bloga jest właśnie dla Ciebie! Założenie jest takie, że wspólnymi siłami, pomysłami oraz motywacjami możemy nieco zmienić, ulepszyć, wzbogacić w dziedzinie przygotowań ślubno- weselnych, jak także możemy pomóc sobie nawzajem wymienić się doświadczeniami, opiniami, radami i całym tym  błogosławionym dobytkiem naszego życiowego inwentarza!